blipz.

sobota, 4 kwietnia 2009

w stylu.

yo (w stylu 'im angry merch guy here.').

hmm. temat : rozmowy. w tej chwili wszystko sobie ulokowałem w odpowiednich miejscach mojego 'systemu'. wiem, że lepiej nie mówić nic niż pieprzyć głupoty. wiem, że lepiej rozmawiać z kimś na pełnym luzie, bez agresji, bo przecież nie możemy na każdego warczeć. wiem, że lepiej mówić prawdę, niż kłamać. telegraficzny skrót.

teraz, kiedy oglądam sobie wywiad z L.K., nachodzą mnie swojego rodzaju wspomnienia, dzięki którym wyciągam wnioski z jednej sprawy.

"koncerty".
a dokładniej chodzi o ludzi którzy na nie przychodzą, mając wjazd na scenę, bądź tzw. 'backstage'.
dlaczego tak robią? ich znajomym jest przykładowo organizator, bądź też dziewczyna organizatora, jego matka 'i kurwa tak dalej' jak to mówił smark. zapytam jaki jest tego sens? osobiście wolę wyskakać 1,5 - 2 godzin pod sceną, czując że rap (czy też inna muzyka) jest adresowany prosto od artysty do mnie. rzesze stojących na scenie, gdzieś z boku, są niezauważane. cóż mi z głupiego autografu, zdjęcia, czy zamienionego słowa z nim? nic. wspomnienia, to o czym mówiliśmy sobie z 'miłymi ludźmi'.
druga część.
"niedzielni słuchacze"
odnosi się to do tego co napisałem wcześniej.
czy jest sens przez wyrzucić 30 zł na wejście na koncert, przesiedzieć 2/3 czasu jego trwania w 'loży' i chylić browar ku końcowi, a pozostałą część spędzić gdzieś w tłumie, robiąc fotki? dla mnie żaden.

G.

Muzyka:

*Black Milk - "Popular Demand" LP,
*Numer Raz & Dj Zero - "Muzyka, Bloki, Skręty"
*Likwit Junkies - "The L.J.'s"

ps. jestem ciekaw ceny koncertu Rakima w krakowskim "Studiu". jak narazie zostaje plan na Kaze'a + Returners'ów i Bisz/Oer/Kay 15 maja w "InBlanco" (również KRK).

Brak komentarzy: